W kuchni stół, a na stole placki - mój popołudniowy posiłek.
Uczciwie przyznaję, że zrobione naprędce i o smaku bardzo przeciętnym.
Mimo to Zoszka wszamała przed rehabilitacją swoją porcję wielkości mojej, a po południu wspięła się sama (!!!), stanęła przy stoliku i wołała "mniam" pochłaniając przy tym 3/4 mojego obiadu (kilka minut wcześniej zjadła owocowy deser)...
Brawo Zosiu! Ale radocha :)
OdpowiedzUsuńRadocha, że hej :)!
UsuńZnaczy dobór diety ma kluczowe znaczenie w rehabilitacji.
OdpowiedzUsuńZocho, graba!
Wuj J a c e k
Ma zdecydowanie, ale bez solidnej podbudowy rehabilitacyjnej Zoszka byłaby w stanie pałaszować zawartość talerza jedynie czerpiąc wzorce ze Starożytności - na leżąco ;)
UsuńPięknie!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń:)
Usuńbrawo Zosia brawo Dumna Mama :-)
OdpowiedzUsuńO tak, pękamy z Tatą w takich momentach z dumy!
Usuń