niedziela, 18 maja 2014

Gdy lewą nogą Zosia wstaje

Był całodniowy dym. No ale jak mogło być inaczej, skoro Zosia urządziła prapremierę pobudki o 3 rano, harcowała w łóżeczku prawie 3 godziny, a gdy już w końcu padła, chwilę później musiała stanąć oko w oko z mamą bez serca, która rozpoczęła próby zbierania do przedszkola śpiącej w najlepsze Zosi...
Winę za nocną piżamową imprezę zrzucam na deszcz, który łupał solidnie o nasze okna, skutecznie przerywając sen wszystkim domownikom. 
Zoszka kwitowała płaczem kolejno ubieranie (mimo śpiewania ulubionych piosenek), śniadanko, jazdę do przedszkola, obiadek oraz rehabilitację (tu już było "górne C"). Gdy do niewyspania dorzucimy jeszcze młodszego brata pałętającego się pod nogami siostry i rzucającego się nań z niesłabnącą, płomienną miłością, dopełni się obraz stanu ducha naszej Zoszki.
Gęstą atmosferę poprawiła pod wieczór jedna z takich sytuacji, dla których, ech, warto żyć. Zosia przyczłapała z drugiego końca pokoju do Francika i mocno go przytuliła. I zapanował rozejm na kilka cudownych minut ☺ 


2 komentarze:

  1. Ala też ostatnio ma kiepskie noce. Zasypia po 23.00, a budzi się ok. 4.00. Oby się Dziewczynom naszym szybko odmieniło.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, faktycznie brykają nasze dziewczyny! Mam nadzieję, że to szalejące obecnie u nas słonko dobrze wpłynęło na Alę :)
      Pozdrawiamy!

      Usuń