środa, 21 maja 2014

Zoszkowe mówienie

Gdyby się tak dało wcisnąć jakiś czarodziejski przycisk i sprawić, żeby Zosia w pełni rozumiała znaczenie wypowiadanych przez siebie słów!

Wiele wyrazów Zoszka potrafi wymówić bezbłędnie. Pojawiają się też słowa wypowiadane nie do końca wyraźnie, ale bez problemu można zrozumieć o co chodzi. Całkiem pokaźna ilość nam się uzbierała.
Ot choćby w tym tygodniu usłyszeliśmy po raz pierwszy pięknie mówione "dzień dobry" (wcześniej było samo "dobry"), "brawo", "uwaga" i "jabłko". Miała miejsce też i taka sytuacja, gdy upuszczając Zoszkową maść powiedziałam - Ojejku maść spadła pod łóżeczko. - co Zosia skwitowała cudnym - O kurcze! 

Kto wie, może kiedyś puści blokada i ten cały potok powtarzanych przez Zosię wyrazów nabierze dla niej stałego znaczenia. A na razie Zoszkowe mówienie jest dla nas zagadką. Pojawiają się momenty, gdy Zosiula wypowiada wyrazy idealnie kontekstowo, innym razem mamy wrażenie, że to co zdawało się utrwalać - zanika, by powrócić za jakiś czas (lub nie). Nic nie jest stałe ani pewne. Staramy się więc dostarczać naszej Zosi jak najwięcej alternatywnych sposobów komunikacji i cierpliwie czekać na pojawienie się nowych słów/gestów/symboli obrazkowych.

Marzymy sobie, że Zosia zawoła do nas kiedyś -  No co wy, tak się tylko wygłupiałam! I nawet jeżeli jest na to jedynie malutki cień szansy - warto próbować! 

4 komentarze:

  1. Przy takich rodzicach-optymistach wszystko staje się łatwiejsze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tata optymista, to fakt. Mama realistka, że ho, ho, która chciałaby się stać skończoną optymistką :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mama jest najdzielniejszą realistką widzącą każde, nawet najmniejsze dobro! Można się uczyć od Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Poczekajmy aż przyjdzie farorz z kolędą. Wtedy usłyszy :).
    Wuj J a c e k

    OdpowiedzUsuń