Ponoć Zoszka była dziś marudna w przedszkolu.
Na zajęciach rehabilitacyjnych początek był dobry, a później szło z oporami.
Szarość, burość i niskie ciśnienie może się przecież udzielić każdemu.
Na zajęciach rehabilitacyjnych początek był dobry, a później szło z oporami.
Szarość, burość i niskie ciśnienie może się przecież udzielić każdemu.
Jednak gdy Zofijka wróciła do domu, prawie nie poznałam własnego dziecka. Spokojna, uśmiechnięta, co chwilę patrząca mi w oczy. Zero gryzienia czy szczypania. Przytulała Frania. Wyraziła nawet swoją akceptację dla wspólnej zabawy czyli stukania garnkami o podłogę w kuchni (mam nadzieję, że sąsiedzi nam wybaczą...).
Przyszedł taki moment, że Franek nabrał ochoty na wspólne czytanie. Siedzieliśmy chwilkę we dwoje, aż tu w pewnym momencie dołączyła do nas Zoszka! Tak po prostu zaczęła wdrapywać się na kanapę, więc pomogłam jej usadowić się obok nas. Dzieciaki przyklejone do siebie, ja tuż obok. Spędziliśmy tak razem, zaczytani, całe 10 minut!
Na fali euforii jestem ☺
:) :) :) Pozdrawiają zaczytani Karol z mamą
OdpowiedzUsuńJaka książka Was tak pochłonęła :)?
UsuńTrzymajcie sie ciepło!
Niech ta fala będzie jak najdłuższa! Pozdrowienia od Alusi z mamą:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i my :)
Usuńrewelacja tylko pozazdroscic.Brawo usiadla na kanapie nie gryzla nie szczypala to teraz chyba na studia.
OdpowiedzUsuńNo właśnie wahamy się między astrofizyką a medycyną. Ciężki wybór.
Usuń