że będzie patrzeć w oczy
że będzie się uśmiechać
że będzie chodzić
że będzie beztrosko odkrywać świat
że będzie mówić
że będzie chodzić
że będzie beztrosko odkrywać świat
że będzie mówić
Franio zaczyna nam się rozgadywać. Woła cześć, buju-buju, pa pa, myju-myju. Nazywa też różne przedmioty na swój sposób. Mowa czynna zaczyna kiełkować.
Fascynujące, że to wszystko tak po prostu się dzieje. Jakby ktoś przełączył czarodziejski pstryczek.
Pomyślałam sobie dzisiaj, że gdyby Zosia była zdrowa nie potrafiłabym dostrzegać i doceniać cudowności kolejnych dziecięcych umiejetności. Pewnie cieszyłabym się z tego, ale raczej traktowałabym to wszystko jako naturalną kolej rzeczy, coś co jest absolutnym "must have", które dziecko otrzymuje w pakiecie, gdy przychodzi na świat.
A dziś...dziś na rehabilitacji Zosia pięknie ćwiczyła i patrząc w lustro spoglądała mi co chwilę prosto w oczy. Doceniam Córeczko, bardzo mocno!
Tak się zastanawiam jaka zasługa Frania jest w postępach siostry. Nie wiem jak Wy rodzice to widzicie, ja myślę, że duża :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że wpływ Frania na Zoszkę jest duży i będzie coraz większy :)
UsuńPatrzę się na te rozświergotane dzieci i ich rodziców i myślę , Boże, oni nawet nie wiedzą jak mają dobrze... nie doceniają, nie dziękują, dla nich to oczywista oczywistość , że mówi, że reaguje, że ma koleżanki i kolegów, że będzie lekarzem , nauczycielką, rodzicem , że będzie samodzielne ......
OdpowiedzUsuńWiesz, zanim urodziła sie Zosia ja też się nad powszednimi rzeczami nie zastanawiałam. Wydawało mi sie zupełnie oczywiste, że to czy tamto mogę/jest/nie ma. Życie, ech.
Usuń