W ostatnich miesiącach rehabilitacja Zoszki jest wyzwaniem. Z jednej strony widać w Zosi ogromny potencjał, którego przebłyski możemy obserwować na niektórych zajęciach. Z drugiej natomiast trzeba stawić czoło skrajnym emocjom, które bardzo utrudniają ćwiczenia.
Są jednak takie chwile, które bardzo dodają skrzydeł i przypominają, że nie możemy się przecież tak łatwo poddawać. Jest o co walczyć!
I tak poniedziałek upłynął nam pod znakiem 45 minutowej chichawki. I uczciwie trzeba przyznać, że Zoszka dobrze ćwiczyła. Może kiedyś uda nam się odwrócić proporcje i więcej będzie takich własnie dni? Musimy wierzyć, że wszystko co dobre, wciąż przed nami ☺
Dziś dla odmiany był dym, ale żeby nie było do końca źle, była i niespodzianka. Zosi spodobało się chodzenie po...schodach. I niby cóż w tym dziwnego. Schody jak schody. A jednak to wielka sprawa! Droga do takiej formy ćwiczeń jest długa i mozolna. Tak w dużym skrócie: najpierw szlak przecierają metody Vojta/Bobath dla maluszków, później próbuje się stawiać malca do pionu. Kolejny etap to uczenie się pierwszych kroków przeplatane ćwiczeniami wzmacniającymi i zapobiegającymi kolejnym deformacjom/asymetriom (ćwiczenia na piłkach, wałkach, rozciągające). Jeżeli to możliwe, zaczyna się pokonywanie długaśnych dystansów w kombinezonie przy wsparciu rehabilitanta i ćwiczenie chodzenia. Gdy chód jest w miarę stabilny, zaczyna się wspinaczka po schodach. Ćwiczenie naprzemienności, podciągania nóg do góry, kontroli własnego ciała, pokonywanie lęków przed upadkiem. To naprawdę olbrzymi wysiłek! A Zoszka już teraz wskakuje na schody i pnie się do góry. Pięknie naprzemiennie stawia nogi, nie trzyma się kurczowo barierek. Sama skręca tułów, gdy chce zawrócić. Jasne wymaga wsparcia i poprawiania tego, co nieprawidłowe, ale na tym etapie rehabilitacji to bardzo wiele znaczy.
Czyli od dzisiaj, w ramach treningu, będziemy dostawać się do naszego mieszkanka na 7 piętrze po schodach :-P
P.S.
Z uśmiechniętym dzieckiem ćwiczy się dużo lepiej niż z rozwrzeszczanym i spiętym. Być może Zosia będzie potrzebowała czasu, aby się oswoić, ale ma do tego prawo, jak każdy.
OdpowiedzUsuńP.S. Proponuję zrobić zawody w wchodzeniu na 7 piętro - kto się prędzej zmęczy, Zosia czy rodzice :)
P.S 2. Dziękuję za polecenie mi w wakacje filmu "Carte Blanche". Obejrzałam i naprawdę mi się spodobał :)
Super opisałaś te etapy! Z ilu elementów, etapów i umiejętności składa się "głupie chodzenie" zrozumiałam dopiero przy niepełnosprawnej córci. A tu tak fachowo opisane. Super, dziękuję.
OdpowiedzUsuńBuziaki dla dzielnej Zosi