środa, 16 maja 2012

Sandałki znalezione - zakupione

W poniedziałek dotarłyśmy do sklepu z naszymi butkami. Okazało się, że Zoszka ma małą stópkę (r. 21). Kupiłyśmy więc sandałki produkowane dla dzieci uczących się chodzić (oby to były prorocze słowa ;) ). Co za tym idzie? Cena. Zapłaciłyśmy 100zł mniej! Jeden rozmiar a taka różnica.
Zaraz potem pojechałyśmy do NFZ-u złożyć wniosek o refundację kosztów łusek, które będziemy zakładać po zakończeniu gipsowania. Jedno z biur nieczynne, więc kolejka spora. Pani przyjmująca wnioski (skądinąd bardzo uprzejma) nie mogła podbić naszego. Pani doktor, która go wystawiła, zapomniała pisemnie uzasadnić konieczność zakupu łusek, co jest niezbędne do złożenia formularza. Kontakt z lekarką jest w najbliższych tygodniach niemożliwy, trafiła do szpitala. Pozostaje nam więc czekać aż przedstawiciel NFZ uzyska wymagany wpis. Znając życie, łuski zakupimy za 1%. A ja muszę wygospodarować przestrzeń w szarych komórkach na procedury NFZ-u, żeby zaoszczędzić trochę czasu i paliwa :)

*****

Gipsy mamy przełożone na 1.06. To się Zoszce prezent trafi z okazji Dnia Dziecka...Plusem jest to, że ich zakładanie będzie bezpłatne - pani, która się tym zajmuje, wykona gipsy w ramach szkolenia dla innych rehabilitantów. Czyli mamy prawie dwie sesje rehabilitacji gratis :)

A to Zoszkowe sandałki. Ważny jest górny pasek - stabilizuje kostkę. Jak dobrze, że da się zrobić specjalistyczne obuwie, które nie ma topornego ortopedycznego wyglądu...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz