Miniony piątek był dniem bardzo kulturalnym. Ekipa w składzie Zoszka + mama + babcia udała się na Dzień Dziecka organizowany przez Fundację "Zdążyć z Pomocą", której Zosia jest podopieczną. Spotkanie odbyło się w Śląskim Teatrze Lalki i Aktora "Ateneum". Zoszka była marudna przed wyjazdem więc zastanawiałam się jak będzie się czuła na miejscu. Na szczęście moje obawy były bezpodstawne. Spektakl przygotowany dla dzieci opowiadał historię tygryska Pietrka, który wszędzie szukał odwagi. Maluchom, w tym naszej Zoszce, przedstawienie bardzo się podobało, szczególnie piosenki. Zosia z zainteresowaniem śledziła tygryskowe przygody i biła brawo na zakończenie. Nie wiemy ile z tego rozumiała, ale na pewno połączenie kolorowej scenografii, lalek, świateł, dźwięków, piosenek i zabawnych głosów aktorów było świetnym sposobem bodźcowania Zoszki na wielu płaszczyznach. Ciekawe jest to, że na sali siedziały dzieci, których choroby były bardzo różne, a jednak wszystkie maluchy uważnie obserwowały to co działo się na scenie i reagowały bardzo żywiołowo na przygody małego Pietrka. Po przedstawieniu czekał na nas poczęstunek. Była to chwilka na rozmowy między rodzicami i wymianę doświadczeń. Przed wyjściem wszystkie dzieci otrzymały upominki - książeczki, baloniki oraz słodycze. Nie mogłabym też zapomnieć o Myszce "Norce", która pozowała do zdjęć z dziećmi. Zoszka zupełnie jej się nie bała, od razu dała się wziąć na ręce, bardzo chętnie się do niej przytulała, głaskała ją i dotykała z zaciekawieniem jej nosa oraz wielkich uszu.
To była pierwsza taka impreza organizowana przez naszą Fundację w Katowicach. Pomysł był świetny - prosimy o jeszcze!
Tak sobie myślę, że kino trochę zdominowało formę rozrywki dla dzieci, a przecież teatr jest naprawdę wspaniałą przygodą. Polecam! Dla nas na pewno nie była to ostatnia taka wyprawa. Już szukamy następnego przedstawienia, na które wybierzemy się z Zoszką: http://www.ateneum.art.pl/
*****
Dziś Dzień Mamy. Jeszcze nigdy nie słyszałam tego słowa świadomie wypowiedzianego przez Zoszkę. Może kiedyś...Ale myślę sobie, że i tak jestem szczęściarą. Zoszka przytula się do mnie, daje buziaki i posyła najpiękniejsze uśmiechy świata. Posyłam mnóstwo ciepłych myśli w stronę opiekuńczych Mam, które kochają swoje dzieci, a którym nigdy nie będzie dane usłyszeć słowa "mamo", zobaczyć uśmiechu czy poczuć ciepła i bliskości płynącego od przytulającego się do nich dziecka...
Dzień Mamy to też dla mnie inny powód do radości. Trzy lata temu Zoszka leżała na stole operacyjnym, wstawiano jej zastawkę otrzewnowo - komorową by ujarzmić wodogłowie, a my umieraliśmy z niepokoju. Wszystko pomyślnie się zakończyło, a zastawka działa bez zarzutu już trzeci rok J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz