czwartek, 13 grudnia 2012

Ekspresowy wpis...

...po ekspresowej kontroli u neurologa. 
Zosia w asyście Taty (lub na odwrót) dotarła na wizytę, która miała dać zielone światło do dalszej rehabilitacji w ośrodku w ramach NFZ. Wizyta trwała...CAŁE 5 minut. W tym czasie pani doktor, nie wstając zza biurka, nie badając żadnych odruchów, wyraziła zgodę na dalszą rehabilitację i terapię. Wnikliwa ocena dziecka ograniczyła się do zapytania czy Zoszka stoi samodzielnie i czy mówi. 
Z relacji Taty najwięcej czasu zabrało rozebranie Zoszki do body (na życzenie lekarza) i ubranie jej z powrotem. Medal temu kto mi powie jaki jest związek pomiędzy rozebraniem dziecka, a badaniem polegającym na zadaniu dwóch pytań J

P.S. W przygotowaniu banerów mam "mały" poślizg, ale pojawią się już niebawem.


Ranking blogów kampanii społecznej Na jednym wózku


Więcej informacji w zakładce "Konkurs na blog"

4 komentarze:

  1. Franek miał sprawdzany przez dra rehab "stan prostosci kręgosłupa" przez ubranie;-) Mam więc pojęcie , oczym piszesz. I po co takie fikcyjne wizyty? Po co meczyć dziecko?? Nie wystarczy opinia rehab prowadzacego? Paranoja.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. gdy staraliśmy się o orzeczenie o niepełnosprawności dla autystycznego Józia lekarz na komisji osłuchowo sprawdził jego oskrzela:))))) i to wszystko!!!
    to jest dla mnie zawsze najlepszy żart, jaki w życiu widziałam

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj powstałaby chyba całkiem pokaźna książeczka z takimi opowieściami o relacjach z NFZ-em czy służbą zdrowia ;)

    OdpowiedzUsuń