W niedzielny poranek Zoszkowy blog przywitał 100.000 gościa J
Za mną kilkanaście miesięcy pisania. Czy z tej perspektywy blogowanie ma sens? Zdecydowanie tak! Co prawda przyznanie się, że potrzebujemy pomocy nie było łatwe, a proszenie o wsparcie cały czas budzi opór, niemniej blog uświadamiomił mi, że nie jesteśmy sami. Wokół jest mnóstwo osób, które nas dopingują, jak kto woli, ściskaniem kciuków, modlitwą, ciepłym słowem. To bardzo wiele dla nas znaczy!
Na początku zastanawiałam się czy wogóle będę miała o czym pisać, obserwując żmudne i monotonne ćwiczenia, które Zoszka musi wykonywać każdego dnia. Tymczasem minął troszkę ponad rok, a w życiu Zosi zachodzą ciągłe zmiany. Dobrze jest utrwalać to wszystko na elektronicznym papierze. Zbyt wiele sytuacji uciekłoby z naszej pamięci, a tak zdecydowanie będzie co wspominać!
100.000 to dla mnie sygnał, że cały czas ktoś o Zosi pamięta, mimo tego, że nie jest typową dziewczynką w jej wieku, zmaga się z wieloma ograniczeniami czy trudnymi emocjami. Towarzyszenie Zosi ku dojrzałości to nieustanna droga pod górkę, a jednak nie brak chętnych, by śledzić jej codzienne zmagania.
Fajnie, że jesteście J!
Pamiętamy, pamiętamy o Was, zaglądam tu prawie codziennie :-) Trzymam za Was kciuki i bardzo Was podziwiam, że dajecie sobie radę :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Buziaki dla Zosi i Franka
Ps. U nas Marysia nadal jest zazdrosna o Michałka, a różnica między nimi to niecałe 2 lata.
Jak miło, że trzymacie za Zoszkę kciuki!
UsuńNo właśnie, wychodzi na to, że nasza Zosia emocjonalnie reaguje bardzo adekwatnie do sytuacji :)
super!!!
OdpowiedzUsuńŻyczymy kolejnej setki !!
Świetny blog:-)
Dzięki :)!
Usuńjesteśmy!
OdpowiedzUsuń