sobota, 4 stycznia 2014

Piątkowy maraton

Od rana udało się nam dotrzeć na przymiarkę łusek, wpaść na rehabilitację, pojechać po butki ortopedyczne na zimę dla Zoszki oraz zaliczyć wieczorne wychodne rodziców. Oj, intensywnie było!

Tym razem nie udało się uniknąć kolejki w Bytomiu. Na przymiarkę łusek czekałyśmy ponad godzinę i w tym właśnie momencie uświadomiłam sobie, że jest coś, co ewidentnie zawdzięczam Zoszkowym terapiom. W mojej głowie siedzi pokaźna ilość piosenek, wierszyków, pokazywanek i pląsów dla dzieci, co zdecydowanie ułatwia funkcjonowanie w kolejkowej rzeczywistości, zwłaszcza gdy kącika dla dzieci brak. Spędziłyśmy sobie z Zoszką miłą godzinę na zabawach w "a ku ku" z wykorzystaniem mojego szala czy wystukiwaniu "pisze pani na maszynie" na Zoszkowych pleckach. Odświeżyłyśmy pokaźną ilość piosenek, które pamiętam z dzieciństwa oraz tych nowych, poznanych na różnych terapiach.  Bawiłyśmy się przez godzinę, ale pomysłów starczyłoby pewnie na kolejne dwie.
Łuski zostały przycięte na wymiar, w ciągu kolejnego tygodnia będą podgumowane i wyposażone w rzepy. Pochwalimy się nimi jak już będą gotowe.

Po południu pojechaliśmy po zimowe butki Aurelka. Niestety zlikwidowano bardzo fajne stoisko w czeladzkim centrum handlowym i pozostały nam jedynie okoliczne sklepy medyczne, a tam z ofertą jest kiepsko. Do większości sklepów medycznych zaopatrzonych w Aurelkę nie można się dodzwonić, a dostępność towaru jest bardzo odległa od oferty wyszczególnionej na stronie internetowej. Brakuje numeracji, są pojedyncze sztuki poszczególnych modeli, a na zamówione buty trzeba czekać kilka tygodni. Faktury nie otrzymuje się od razu, ale czeka aż zostanie ona wysłana z głównej siedziby producenta w Poznaniu. Zdziwiło nas również to, że pani sprzedawczyni miała do dyspozycji w kasie 20zł w papierku oraz pięciozłotówkę. Zrezygnowaliśmy z zakupu, gdy okazało się, że trzeba szukać innego sklepu i rozmienić pieniądze, bo pani nie ma jak wydać reszty. Zoszka była już bardzo zmęczona po całym dniu przymiarek i ćwiczeń. Szukamy teraz butków przez internet.
Przy okazji dowiedziałam się, że lekarz rehabilitant, który wypisywał mi kilkukrotnie wnioski na zaopatrzenie ortopedyczne wprowadził mnie w błąd. Byłam przekonana, że refundacja NFZ na butki przysługuje jedynie na drogą markę Piedro. Okazuje się, że dotyczy ona również Aurelki. Szkoda, że na refundację nie załapały się nasze ulubione Memoki, które są według mnie najlepsze i jednosześnie najchętniej wykorzystywane przez rehabilitantów. Ich wadą jest brak wersji zimowej.
Od stycznia tego roku NFZ refunduje buty ortopedyczne dla dzieci dwa razy do roku. Na wiosnę i na zimę będę odwiedzać ortopedę, żeby otrzymać potrzebny wniosek, żeby kupić Aurelki. A może marka Memo też uzyska niezbędne certyfikaty oraz aprobatę NFZ?

W dzień ganialiśmy z dzieciaczkami, ale wieczór, wieczór należał już tylko do rodziców 
Franuś dał się zatankować do pełna i odpłynął. Zosia zmęczona całym dniem również padła. Francik, zgodnie z umową dżentelmeńską zawartą z Tatą, spisał się na medal. Przebudził się jedynie 3 razy, pozwalając się Babci szybciutko uśpić.
Razem z Tatą daliśmy się ponieść Hobbitowej przygodzie. Mimo intensywnego dnia nie zasnęliśmy na filmie, co w naszym przypadku może być jego dobrą recenzją

2 komentarze:

  1. Brawo Rodzice, cenny czas i dla Was :-) Fajna Babcia :-) Brawo mama- tak terapia i wiedza na nich zdobyta pozwalają przetrwać niejedną podróż, oczekiwanie, czy odwrócić uwagę.....
    Wszystkiego najlepszego na ten rok Zoszkowa Rodzinko :-)

    OdpowiedzUsuń