Franek dba o sprawy Zosi.
Gdy przygotowuję choćby kolację biegnie do pokoju siostry wołając "Choć Zosia am!".
Gdy podczas posiłku talerz Zosi robi się pusty, natychmiast słyszę czego potrzeba: "Mama, Zosia chleb/ ogege (ogórek)/sel (ser)."
Gdy skończy się muzyka, której słucha Zoszka, Francik zauważa, że "Zosia nie ma mono (muzyki)!", po czym biegnie puścić płytę/ włączyć zabawkę.
W trwającym obecnie sezonie truskawkowym zaprasza Zoszkę na deser mówiąc do niej: "Będzie tupa-a (truskawka). Choć Zosia!".
Czasem też daje się słyszeć z drugiego pokoju: "Zosia, nie palul (paluch), nie!", gdy Zoszce zdarzy się zassać paluszki. Ale w tym przypadku nie wiem, czy Zosia jest w stanie traktować to jako ochronę interesów czy wręcz przeciwnie ;)
Tylko patrzeć, aż Francio zacznie wystawiać rachunki za swoje usługi jako prawdziwy prawnik :). Genialny chłopak. Pozdrawiam i ponawiam zaproszenie w moje skromne progi -> http://na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZaglądam, zaglądam :)
Usuń