Wczoraj spędziłyśmy z Zosią godzinkę na materacu.
Leżałyśmy przytulone, nie robiąc absolutnie nic innego.
Nie było krzyków, płaczu i szczypania.
Z radością skorzystałam z możliwości wymiany odrobiny czułości. Bo gdy Zoszka pozwala, trzeba z tego czerpać pełnymi garściami ;)
*****
NF-Walker jest już u nas od pewnego czasu i muszę się do czegoś przyznać. Są takie dni, że Zoszka po prostu chodzi, ale zdarza się i tak, że trzeba użyć kilku solidnych argumentów na zachętę. Bywa, że niepedagogicznych, ekhm.
Dla przykładu ostatnio zadziałał domowy serniczek (spód brownie, żółty dyniowo-twarogowy środek, na wierzchu pierzynka ze śmietanki polana sosem toffi). Nie trzeba było wołać Zosi dwa razy do stołu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz