czwartek, 17 maja 2012

Pożegnanie z Vojtą...

Bardzo ważny dzień dla naszej rodziny. Zakończyliśmy rehabilitację metodą Vojty. 3 lata ćwiczeń. Ponad 4000 sesji, 4 razy dziennie, z czego każda trwała minimum 15 minut, czasem nawet 30 minut...Tata radzi sobie po męsku z całą sytuacją. Czas zastanawiania się już za nami. Wszystko przemyślane, świadome. Decyzja podjęta i już. A ja? Powinnam się cieszyć, w końcu zyskujemy dużo wolnego czasu, ale czuję się dziwnie. Mimo tego, że zmiany nie są naszym kaprysem tylko sprawą długo analizowaną i konsultowaną, mam gulę w żołądku pt. "Czy to na pewno dobry wybór?" Zosia nie będzie już ćwiczona kilka razy w ciągu dnia, zmienia się cały system ćwiczeń. Jak na to zareaguje jej mózg, mięśnie? Czy nie będzie regresu? Oddala się od nas znany, poukładany dzień, rytm, który czasem doprowadzał do szału, bo trzeba skądś wracać na ćwiczenia, ale dawał jednocześnie poczucie bezpieczeństwa w tym zwariowanym świecie, w którym każdy kolejny dzień to walka o najmniejszy postęp Zoszki. Ćwiczenia Vojty pozwoliły nam na odblokowanie rączek Zosi, dzięki czemu możliwe jest sięganie po różne przedmioty, picie czy niemal samodzielnie jedzenie. Niby nic nadzwyczajnego, ale z perspektywy rodzica, który towarzyszy dziecku niepełnosprawnemu, to bardzo, bardzo wiele znaczy. Udało się zlikwidować wiele nieprawidłowych odruchów. To dzięki Vojcie Zoszka z Bąbla leżącego przeszła do pełzającego, raczkującego, siadającego, a potem próbującego stawać Szkraba, mimo, że lekarze nie dawali jej szans i mówili, że będzie przysłowiowym "warzywem"... Nie żałujemy więc naszej Vojtowej przygody, tym bardziej, że trafiliśmy na bardzo dobrego, certyfikowanego rehabilitanta. No i na pewno metoda Vojty nauczyła nas organizacji dnia, aż do bólu czasami ;), co pomoże nam dostosować się do jeszcze wielu nowych etapów Zosinkowego życia. Panie Václav'ie Vojto, dziękujemy. Chapeau bas!


  http://neurokinezis.pl/metoda-vojty/


P. S. Z małych rzeczy, które cieszą: stół rodzinny został na stałe ogołocony z maty i wszystkich rzeczy potrzebnych do ćwiczeń oraz przewinięcia Zoszki. Ile miejsca :)!  

2 komentarze:

  1. Przed Wami nowe wyzwania Niczka, nowe problemy i trudności ale i... nowe nadzieje:) Może akurat ten nowy puzelek złoży się na lepszą, pełniejszą całość zdrówka Zosi? Miejmy nadzieję!! Ściaskam mocno:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby! Bardzo liczymy, że usprawnianie Zosi to dopiero początek i że jeszcze wiele dobrego da się zrobić :)

    OdpowiedzUsuń