czwartek, 25 czerwca 2015

Pytanie - odpowiedź

W miniony wtorek pojechałam z Zosią na wizytę kontrolną do pani doktor neurolog. Zajęłyśmy z Zoszką miejsce w  windzie, a zaraz za nami wsiadł chłopczyk (na oko 6 lat) ze swoją babcią.
Chłopiec przyglądał się uważnie Zosi, po czym zapytał: 
- Proszę pani, a dlaczego ona nie chodzi? Dlaczego musi jeździć na wózku?
Babcia lekko się spłoszyła i powiedziała, żeby nie zadawał takich pytań.
- Nie ma problemu. - odpowiedziałam i wyjaśniłam skrótowo, że Zoszka ma chore nóżki i nie może chodzić.
- No ale chociaż ma wózek, na którym może jechać. - podsumował chłopiec.

Pomyślałam sobie, ale fajna sytuacja. Po prostu pytanie - odpowiedź. Bez skrępowania, zmieszania dla którejkolwiek ze stron (pomijam babcię).
Naturalna i jeszcze niezmącona żadnymi wpływami społeczno-środowiskowymi ciekawość dzieci jest chyba najlepsza w relacjach z osobami z niepełnosprawnością. Nie krępuje, nie stawia barier, nie dzieli, nie ocenia. Po prostu szuka odpowiedzi na nurtujące pytania. Myślę, że wielu dorosłych mogłoby się od takich smyków uczyć.

2 komentarze:

  1. Czy wy dziś kroczyłyście dumnie przez warszawski Plac Bankowy? Bo jak nie, to Zoszka ma sobowtóra... tfu, sobowtórkę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Odbyliśmy dziś wprawdzie szybki, pilny kurs do Wa-wy, ale nie chadzaliśmy po Placu Bankowym i był z nami jedynie Francik. No chyba, że Zoszka wywinęła nam numer i o czymś nie wiemy :D

    OdpowiedzUsuń